Kuchnia tajska to jedna z moich ulubionych kuchni. Połączenie lekkości kuchni chińskiej z orientalnością kuchni indyjskiej sprawia, że dania kuchni tajskiej są różnorodne i zachwycają zarówno delikatnymi aromatami, jak i piekielnie ostrymi smakami. „Pazura“ daniom kuchni tajskiej dodają przede wszystkim pasty curry, jednak również kolendra, trawka cytrynowa czy bazylia, które uchodzą za kluczowych reprezentantów tej kuchni, nie pozostają bez echa. Oprócz aromatycznych przypraw kuchnia tajska to przede wszystkim sosy rybne, mięsa, owoce morza, makarony, ryże i warzywa. Wszystko serwowane pod palmami, z widokiem na błękitną lagunę i piękne plaże prosto z filmu „The Beach“ z Leosiem w roli głównej… Taaa… jasne… Większości z nas pozostaje wyprawa do tajskiej restauracji za rogiem lub zamówienie jedzenia na telefon.
Jednak JA do większości nie należę – tajskiego jedzenia próbowałam mianowicie na zielonej trawce, pod gołym niebem, dierżąc koktajl w łupince po kokosie w ręku… A było to nigdzie indziej niż… w centrum szarego Berlina.
Tajski park w Berlinie
Tajski Park w Berlinie, nazywany również tajskim piknikiem, to nic innego niż nietypowa forma street foodu – jedzenie serwowane jest jednak nie na ulicy z food trucków lub budek z jedzeniem, tylko w parku przez kucharzy-amatorów, gotujących w kucki pod kolorowym parasolem, na przenośnych kuchenkach, ze składników przyniesionych ze sobą w reklamówce. Wszystko odbywa się raczej na dziko – bez określonych stoisk, bez dni, ani godzin „otwarcia“, zgodnie z motto „kto pierwszy ten lepszy“.

Gdzie?
Preußenpark
Brandenburgische Straße
10707 Berlin, Niemcy
Kiedy?
Brak stałych godzin „urzędowania“, z reguły każdy słoneczny dzień w sezonie wiosennym i letnim, największy wybór stoisk w niedziele. Godziny „otwarcia“ 11.00-18.00 (pi razy drzwi).
Park tajski – Autentyczne dania i klimat
Park Tajski to niezwykle autentyczne miejsce, które z pewnością trafi w gusta miłośników Azji i kuchni tajskiej. Pod warunkiem, że są oni gotowi jeść z plastikowych naczyń, siedząc na trawie lub kocu (który nota bene warto ze sobą zabrać), stać w dość długich kolejkach (i po 15 minutowym staniu, dowiedzieć się, że „się skończyło“) i siedzieć ramię w ramię z obcymi ludźmi (park w sezonie jest dość tłoczny #asiafeeling). Ale naprawdę warto: sajgonki, grillowane ryby, szaszłyki z mięsa i owoców morza, makaron z warzywami, sałatka z mango czy papayi, wspomniane napoje w łupinie po kokosie, koktajle, desery i wiele, wiele innych potraw rodem z Tajlandii. Wszystko świeżo przygotowane i w przystępnych cenach. Do pełni szczęścia brakuje tylko palmy i Leosia.


